Trasa wyjazdu. 100 km |
W niedzielny poranek o 5.00 ruszam na południe. Ciemno jeszcze ale planuję być o świcie w Parowej. Nie pada ale jest mokro po wieczornym deszczu. Na pamięć znaną drogą jadę przez Iłową, Ruszów tak więc bez błądzenia mimo porannych ciemności.
W Mirostowicach zorientowałem się , że zapomniałem bidonu z wodą więc zakupy na pierwszej stacji benzynowej bo coś mnie pragnienie dopada. W Iłowej koło w koło z innym rowerzystą wjeżdżam na stację z ptakiem w herbie . Jak się później okazuje w jednym celu aby kupić coś do picia. Ja wody on wódy. Stacja była niestety nieczynna. Ja pojechałem dalej a współtowarzysz nie odpuszczał. Stukał, dzwonił zaglądał w okna, analizował przyczyny zamknięcia stacji. Widać bardziej mu pragnienie dokuczało...
W Parowej już świta.
Parowa |
Tam daję nura do lasu. Droga początkowo dobra , później z racji wcześniejszych obfitych opadów dobrze nawodniona. Las mieszany po drodze mieni się jesiennymi kolorami.
Bez problemu trafiam do pierwszego największego Stawu Wolnego.
Tu zdziwienie. Nie ma w nim wody . Okazuje się , że trwa odłów karpia.
Staw Wolno-Nowy |
Staw Czapli |
Staw Kolejowy |
Staw Dębowy-Średni |
Pokręciłem się po rejonie. Wszystkie większe stawy bez wody. Lekki niefart. Trzeba będzie przyjechać jeszcze raz. Jak najbardziej chętnie bo jest tu jeszcze kilka ciekawych miejsc w Puszczy Zgorzeleckiej. Może jak wróci już do mnie z serwisu reklamacyjnego mój wszędziewjeżdżający Anthem . W sumie to już 2 miesiące... Jednak przełaje po leśnych błotach na trekingu są mało fajne.
Kieruje się na Jagodzin. Na leśnej drodze zatrzymuje mnie lekko przerażony starszy pan z wiaderkiem. "Stop, stop proszę się zatrzymać . Niech mi Pan powie gdzie ja jestem"
Pokazuje mu na mapie gdzie jesteśmy. Niestety bez okularów nie widzi.
Wytłumaczyłem u jak dojść do Jagodzina. Mówi , że szkoda mu roweru zostawić bo przyjechał na nim do lasu. Będzie go szukał. W sumie to poniekąd człowieka rozumiem :-) Okazuje się , że przyjechał na grzyby z 2 kolegami ale się odłączył i zgubił.
Tak więc mówię zaginionemu , że w tą stronę to ok 5km do Parowej a w tą około 2 km do Jagodzina , powodzenia , do widzenia i jadę w swoją stronę. Po kilkuset metrach widzę trzy stylowe rowery. Jeden to niezły weteran , chyba przedwojenny.
Zawracam i gonię za dziadkiem. Daleko nie odszedł jednak w przeciwną stronę...
Ale się chłopina ucieszył.
Dalej już z przerwą na leśne śniadanie pod Ruszowem cisnę do domu.
GALERIA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz