poniedziałek, 11 czerwca 2018

Ultramaraton Piękny Zachód 2018



W ostatni dzień zapisałem się na listę startową. Taka impreza na miejscu i w niej nie wystartować... Zwłaszcza , że udział w " Pięknym Wschodzie " poszedł bardzo dobrze.  

Trasa maratonu. 511 km
  
Na miejsce startu do Niesulic przyjechałem późnym popołudniem w dniu poprzedzającym maraton. Logowanie, odprawa techniczna , obiad fundnięty przez organizatora.
Wieczór upłynął spokojnie na kolarskich rozmowach przy piwku. Wielu uczestników kojarzę z Pięknego Wschodu.


 
O 23.00 kładę się spać w namiocie. Z racji dobrej pogody na campingu gwarno. Młodzieżówka daje czadu do czwartej rano. Lekki reisefieber budzi mnie już przed 6.00
Śniadanie, ostatnie pakowanie, gimnastyka.



Na starcie tłok i lekkie zamieszanie. Organizatorzy w wojskowy sposób utrzymują dyscyplinę. Dostaję GPSa , szybka fotka i o 8.35 start.
Pierwsze kilometry bardzo spokojnie dla dobrej rozgrzewki. Od Świebodzina wskakuję już na swoje tempo. Trochę ja wyprzedzam trochę mnie wyprzedzają... Do PK1 w Kożuchowie poszło lekko. Tam tylko karta, woda , talerz ciepłej zupy i lecę dalej swoim tempem.

PK 1 Kożuchów
 
 Po drodze powoli dogoniłem 2 uczestników maratonu Jarka i Tomka. Mamy podobne tempo , współpraca dobrze idzie więc kilometry nawijamy bardzo szybko. Słonce smaży. W Trzebieniu robimy krótki odpoczynek na Orlenie. Zaraz później chwila pauzy na PK2 w Dąbrowie Bolesławieckiej. Tylko karta, picie, puszka pepsi i dalej.


PK 2 Dąbrowa Bolesławiecka
  Po drodze do Złotoryi objazd mostu w Iwinach. Kombinujemy ominąć go rowerówką ale lokales jadący z Iwin nie potrafi powiedzieć czy rowerem się przejedzie czy nie tak więc jazda zgodnie z objazdem. W Złotoryi nasza trasa krzyżuje się z lokalnym wyścigiem kolarskim. Tam krótki popas pod sklepem  i o godz 17.30 w lekkim deszczu dojeżdżamy do PK 3 w Kaczorowie.

PK 3 Kaczorów
  
Dalej już zaczynają się górki.


Przełęcz Kowarska daje wycisk. O zmierzchu stajemy na PK4 w Karpaczu.


PK 4 Karpacz
 Tutaj dłuższy popas. Przebieram się w cieplejsze ciuchy  i nasze trio rusza na nocną wspinaczkę przez góry. Najbardziej mnie zmęczył podjazd z Piechowic do Szklarskiej Poręby górnej jakąś boczną drogą. Zjazd do Świeradowa silnie wyziębiający. Na Orlenie robimy przerwę na ciepłą herbatkę. Tam miła nocna pogawędka z załogą karetki pogotowia.
Ubieram coś jeszcze na siebie i dalej w drogę. Widać ślady wieczornej nawałnicy. Gdzieś po drodze mijamy wracających imprezowiczów. Widzimy damskiego boksera okładającego parasolem swoją partnerkę. Zgłaszamy to zdarzenie patrolowi policji, który zatrzymał się aby poinformować mnie ,że sikanie na transformator grozi porażeniem...
Bez jakiegoś silnego nocnego kryzysu sennego przed 4.00 dojeżdżamy do PK 5 w Kościelnikach Górnych.

PK 5 Kościelniki Górne
 
Zjadamy ciepły posiłek i chwila odpoczynku. Do naszego trio dołącza kolega Krzysiek.



 O wschodzie słońca   ruszamy na kolejny etap z PK 6 w Iłowej.



Na nim  we własnym zakresie wcinamy coś ciepłego i dalej na północ do Krosna Odrzańskiego. W Lubsku krótkie spotkanie z rodziną. Mimo dosyć wczesnej pory jak na niedzielę przyszli mi pokibicować.


 W południe upał, zmęczenie , ból dupska i nadgarstków zaczyna dokuczać. W Dychowie w przydrożnym sklepie robimy krótką gastro-przerwę . Lody smakują wyśmienicie.


Gastro pauza w Dychowie

PK 7 Krosno Odrzańskie
 Po PK7 w Krośnie wszyscy jesteśmy już nieźle zmachani. Jest gorąco. Termometr pokazuje 35C.



 W Świebodzinie na stacji benzynowej tylko uzupełniamy picie i do mety. Przed samą metą zaczyna padać zbawienny letni deszcz.
Na metę przybywamy w limicie czasu na zadowalającej pozycji. Medal, dyplom, pamiątkowe foto.



Po toalecie spotykamy się na obiadku . Po nim od razu powrót do domu.

GALERIA

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz