piątek, 30 października 2015

Pstrąże 120 km

Wyjazd do Pstrąża chodził za mną od 3 lat. Jakoś nie składało się aby tam pojechać.
 A to za daleko ;-)  a to niebezpiecznie ... Jak by nie patrzeć leży na czynnym poligonie wojskowym.

Sprzyjająca wyjątkowo jesienna pogoda , ciekawość "miasta widma" i chęć przejechania ponownie malowniczego szlaku nadbobrzańskiego skłoniła mnie do wyjazdu. Poczytałem trochę w internecie o tym miejscu. Głównie jak tam w miarę bezpiecznie dojechać ponieważ nie prowadzi tam żadna oznakowana droga a zawalony przez Rosjan most drogowy do drogi nr 297 jest dalej zawalony . Miejscowość od 1945 r do 1992 roku należała do Armii Radzieckiej i zniknęła z map. Była niedostępna dla Polaków. Miasto składa się z części mieszkalnej i koszarowej. Część mieszkalna to czysto radziecka architektura - bloki typu Leningrad.

Blok typu Leningrad
         
Część koszarowa  to  o  wiele bardziej  zdewastowane  budynki jeszcze poniemieckie. Całość od 1992 roku popada w ruinę. Bloki są w złym stanie . W wielu z nich Rosjanie powysadzali klatki schodowe.
Mimo , że stoją ponad 20 lat opuszczone bez problemu można tu znaleźć poradzieckiego ducha. Wewnątrz przewalają się radzieckie gazety, opakowania, bezwartościowe przedmioty użytkowe.




 Wg wielu opisów eksploratorów takich miejsc najlepsze widoki na miasto są z dachów . Na takie ekstrema nie miałem ochoty. Jak wspomniałem wcześniej tutejsze "Leningrady" to ruiny z popękanymi , dziurawymi stropami, ledwo trzymającymi się schodami . Zadowoliłem się widokami z poziomu gruntu.
Należy też uważać na studzienki kanalizacyjne bez włazów.
Całość wzbudza mieszane odczucia. Z jednej strony szkoda , że to tak niszczeje z drugiej dobrze , że ówcześni mieszkańcy tego miejsca wrócili do siebie...
Do Pstrąża dojechałem od strony miejscowości Buczek nasłuchując czy na poligonie nie ma strzelania. Była cisza.
Powrót mostem kolejowym do drogi 297 w kierunku na Leszno Górne. Most kolejowy jest w bardzo dobrym stanie. Równoległy most drogowy ma jak widać na fotografiach zawalone przęsło.



Podobno jest tam zbudowana jakaś prowizoryczna metalowa kładka ale nie chciało mi się jej szukać. Jak to na takich ciekawych wyjazdach czas przeleciał bardzo szybko i trzeba było cisnąć do domu.

                                          
Zarys trasy wyjazdu

GALERIA WYCIECZKI




niedziela, 25 października 2015

Worek Turoszowski

   Wyjazd w tym kierunku dosyć nagle pojawił mi się w głowie. Niedaleko i rejon ogólnie mi znany więc dla urozmaicenia wkręcam trochę komponenty off-roadowej. Mimo późnego października pogoda znośna. Przez chwilę tylko miałem lekki deszcz. Dzień już krótki więc aby nie startować w ciemnościach do Zgorzelca wywożę się pociągiem. Tam w pierwszej kolejności wjeżdżam do Niemiec i wbijam się na górę Landeskrone. Ilekroć przejeżdżałem przez Zgorzelec zawsze ciekawiło mnie to miejsce. Dobra rozgrzewka. Na szczycie tego wygasłego wulkanu jest stary zamek a w nim hotel i restauracja. Widoki ekstra we wszystkich kierunkach.
Zamek na Landeskrone
   Do Polski wracam przez pogórnicze rejony w wokół Berzdorfer See do Radomierzyc. Dalej bardzo turystycznie drogami bocznymi, leśnymi, polnymi i bezdrożami w stronę elektrowni Turów i Porajowa. Elektrownia to centralny punkt regionu widoczny ze wszystkich stron. Industrial w pełni. Czynne wyrobisko przytłacza wielkością. Stopień zniszczenia środowiska nie mieści się w żadnej skali.
Panorama odkrywki



   Kolejnym punkt to Porajów i trójstyk granic. Jakoś tam nigdy nie byłem. Ciekawe miejsce. Ładnie urządzone, dobrze utrzymane. Liczne ławeczki. Widać popularne turystycznie miejsce.
Trójstyk granic
   Z Porajowa kierunek Bogatynia. Cały czas wokół komina i dziury w ziemi. Chyba tylko z lasu nie widać elektrowni. Bogatynia to miasto kontrastów. Zabytkowe domy przysłupowo-zrębowe mieszają się z budynkami z wielkiej płyty. Trzeba przyznać , że wiele z nich zwłaszcza w centrum jest bardzo dobrze odnowionych.
Bogatynia
   Z Bogatyni miałem zamiar pojechać leśną drogą do Wigancic Żytawskich ale mimo usilnych starań nie udało mi się jej odnaleźć. Komuś przeszkadzała tabliczka. Innym razem znajdę. Czas zaczyna gonić. Pora wracać. Kierunek Zgorzelec, Ruszów, Iłowa Żagańska do Żar. W Iłowej kończy się dzień i zaczyna lekko padać deszcz. Uroki jesieni...
   Wycieczka udana.  Lubię zabytkową łużycką architekturę tego regionu. Zwłaszcza w miejscach " daleko od szosy" można znaleźć budynki zachowane w stanie oryginalnym.
 Rejon bardzo ciekawy krajobrazowo. Jadąc przez Polskę można zerknąć jednocześnie na podwórko czeskiego i niemieckiego sąsiada ;-)


Trasa wyjazdu 

GALERIA