niedziela, 27 stycznia 2019

Rzymskie ferie



Na ferie dzięki super ofercie Easyjet poleciałem z rodzina na krótką wycieczkę do Rzymu. Przygotowując się do wyjazdu pomyślałem też o jakimś rowerowym akcencie turystycznym. Przez internet znalazłem firmę Obike , która jest operatorem rowerów miejskich w Rzymie i kilku innych miastach Europy. Już dużo wcześniej chciałem spróbować takiego rodzaju transportu ale zawsze coś było nie po drodze. Pobrałem stosowną aplikacje na telefon, zasiliłem swoje konto kwotą 20 zł , poczytałem faq , spakowałem mini pompkę rowerową i kurtkę przeciwdeszczową.


Strona główna aplikacji

Po przylocie na miejsce przemieszczając się po mieście rozglądałem się za charakterystycznymi pomarańczowo srebrnymi pojazdami. Pomocny jest w tym lokalizator rowerów w aplikacji Obike.

Lokalizator rowerów
 Szybko znajduję pierwszy rower a raczej jego zwłoki.

Pierwszy znaleziony rower

Cóż i tak bywa. Lokalizator pokazuje na dzielnicy jeszcze kilka sztuk. Wszystkie niestety w podobnym stanie.

Obike w Rzymie

Obike w Rzymie
Przy okazji zwiedzania atrakcji na starym mieście rozglądam się za jakimś sprawnym rowerem. Bliżej centrum jest ich znacznie więcej ale upolowanie kompletnego i sprawnego nie jest takie proste. W większości brakuje siodełek, błotników i osłon łańcucha. Słabo to wygląda...
Wracając popołudniu z marketu niedaleko mieszkania znalazłem jeden przewrócony okaz na trawniku za sklepem. Trochę zdemolowany, wyrwana blokada, krzywe koła, zrzucony łańcuch. Po założeniu łańcucha da się jechać. Schowałem go sobie za murkiem z zamiarem odbycia porannej wycieczki.
Rodzina lubi dłużej pospać, więc następnego dnia o świcie udaję się po przygotowanego Obika. Śladu po nim nie ma... Tego się w sumie spodziewałem. Lokalizatorem namierzyłem w pobliżu 2 sztuki ale zwłoki. Trudno przejdę się z rana po mieście. Idąc w kierunku Watykanu po drodze spotyka mnie niespodzianka - stoi "mój" obike , którego sobie naszykowałem. Komuś spadł łańcuch i już go zostawił. Założyłem łańcuch i z rogalem od ucha do ucha jadę. Większym rzęchem nigdy nie jechałem, koła krzywe, kierownica krzywa, łańcuch luźny co jakiś czas spada ale jedzie i to za free bo ma mechanizm blokady wyrwany. Na ulicach poranny szczyt. Się dzieje. Fantazja włoskich kierowców przyprawia o zawrót głowy. Teraz już wiem skąd się wzięło powiedzenie " ruch jak w Rzymie".


  Zawijam oes po placu Św. Piotra i jadę w kierunku Koloseum rozglądając się oczywiście za sprawniejszym sprzętem. Nad Tybrem znajduję taki okaz. Wszystko działa, koła proste - wypas. Odblokowuję sprzęt aplikacją i dalej już jadę jak panisko.

Zmiana sprzętu na sprawny.

Tym rowerkiem zrobiłem sobie dwie 16-to kilometrowe wycieczki po mieście. Nawet mi tego płatnego obika nikt nie skubnął przez dzień cały. Fakt, że go sobie zostawiłem w dyskretnej wnęce przy stacji metra.




 Co ciekawe, że mimo bujnej fantazji włoskich kierowców ani razu nie przytrafiła mi się jakaś niebezpieczna sytuacja na drodze. Szybko też , nabrałem włoskich nawyków . Jazda pod prąd, na zakazie czy czerwonym świetle stała się standardem a na  Via del Corso takie numery na oczach żandarmerii nie powodowaly żadnej reakcji. Luz.

Rzym. Forum Romanum
Koloseum

Rzym. Piazza di San Cosimato

Wzdłuż Tybru biegnie ładna rowerówka. Jest niżej na wysokości lustra wody. Nie słychać tam zgiełku miasta. Korzysta z tej ciszy wielu rowerzystów i biegaczy.

Rzym. Rowerówka nad Tybrem

Rzym. Rowerówka nad Tybrem
Jadąc nią kilka km odkryłem ,że sportem narodowym współczesnych Rzymian jest wrzucanie obików do Tybru. Z wody wystawało tylko kilka a ile z nich pochłonęła toń rzeki nie wiadomo...

Jeden z obików w Tybrze
Podsumowując to fajna sprawa taki rower miejski pod warunkiem, że trafimy na sprawny egzemplarz. Można sobie ciekawie zwiedzić miejsce, w którym znaleźliśmy się bez własnego pojazdu. Niestety w Rzymie udogodnienie w postaci możliwości pozostawiania roweru w dowolnym miejscu wraz z jakimiś specyficznymi cechami społeczeństwa stała się przyczyną zapaści idei roweru miejskiego. Rowery są w opłakanym stanie technicznym i porozrzucane po całym mieście. Co ciekawe w trakcie pobytu mimo , że nie było specjalnie zimno nie widziałem nikogo jadącego na takim rowerze. Koszt dwóch wycieczek to 10.70 zł i 6,42 zł






GALERIA