poniedziałek, 23 kwietnia 2018

Drezno

Drezno miałem zamiar odwiedzić na dwóch kółkach jesienią 2017 r ale jak to zwykle bywa zabrakło jakiegoś wolnego dnia o znośnej pogodzie a po zmianie czasu na zimowy to już za dużo ciemności na kilkusetkilometrowe przejażdżki. Świeży Cannondale Synapse kusił ale start i powrót w ciemnościach niezbyt mi pasował. Odłożyłem tę zagraniczną wycieczkę na wiosnę.
Tak też 21 kwietnia 2018 trafił się wolny wiosenny dzień , który przeznaczyłem na wyjazd.

Mapka wyjazdu. Dystans 309 km.
Start o 3:50 jeszcze przed świtem. Ruch drogowy minimalny więc do Łęknicy cisnę DK 12. Tam przekraczam granicę i kieruję się na Bautzen.


Na wysokości elektrowni Boxberg zjeżdżam na drogi rowerowe. Załapuję się na wschód słońca nad  jeziorem Bärwalder See.


Lokalnymi drogami z Uhystu dojeżdżam do Bautzen. Jedzie się pod wiatr ale pogoda idealna. Ciepło , słonecznie. Z Bautzen teren robi się pagórkowaty. Drogą numer 6 przez Bischowswerdę kieruję się do Drezna. Spora część odcinka drogą rowerową.


 Przed Dreznem ruch samochodowy nasila się ale na drodze pełna kultura. Do granicy miasta dojeżdżam o 9:50. Witają w kilku językach.


 Dojazd do centrum to kilkukilometrowy zjazd. W centrum duży ruch. Tłumy turystów. Sama starówka i most do niej w remoncie.






Drezno

Drezno. Socjalistyczna mozaika na pałacu kultury.


Kręcę się chwilę , losowo po wybranych ulicach starówki. Cały dzień to minimum na choć powierzchowne zwiedzanie. Czas wracać. Jeszcze panorama znad Łaby.


Do Bautzen wracam tą samą drogą.

Bautzen. Panorama miasta.
Następnie kieruję się lokalnymi drogami przez Nieski, Rothenburg do przejścia granicznego w Przewozie a następnie DK 27 do Żar


GALERIA

niedziela, 8 kwietnia 2018

Eisenhüttenstadt czyli niemiecka wersja Nowej Huty

Nareszcie pogoda pozwala na dalszy wyjazd bez nadmiernej ilości ciepłych ubrań. Pierwszy turystyczny wyjazd w sezonie 2018. Zimowa przerwa nie trwała długo. Coś nieco ponad 2 tygodnie z powodu silnych mrozów. Łącznie przez okres jesienno-zimowy udało się nakręcić 3 tys km z niewielką górką. Kilka dalszych wyjazdów - Świeradów, okoliczne miasta i dużo lokalnych 1-2 godzinnych treningów. Znaczna ilość kilometrów w ciemnościach.

Mapa wyjazdu. 205km
Eisenhüttenstadt zwróciło moją uwagę podczas ubiegłorocznego wyjazdu Kostrzyn - Forst. Kominy huty były widoczne ze znacznej odległości. Tradycyjnie pomysł na wycieczkę narodził się podczas wycieczki.
Tak więc 5 kwietnia wyjazd do niemieckiej wersji Nowej Huty stał się realny, Start wczesnym porankiem przed 5:00. Trochę chłodno, nie pada. Jest pod lekki wiatr.


Do Gubina lecę znanymi drogami. Tradycyjnie w Bieczu foto starej bramy folwarcznej popadającej w ruinę. Już z dachu pozostało niewiele.


W Gubinie przekraczam granicę i szybko znajduję dobrze oznakowaną rowerówkę Oder-Neiße Radweg.


Jedzie się wyśmienicie. Po zimowej przerwie kilometry smakują wyśmienicie. Flow, flow... Rowerówka jak to u naszych zachodnich sąsiadów bardzo dobrej jakości. Prowadzi nad samą Nysą a później Odrą.



Przed 9:00 przyjeżdżam do Eisenhüttenstadt. Bardzo jestem ciekaw tego pomnika socjalizmu w wersji niemieckiej. Na samym wjeździe typowe osiedla w stylu DDR. Niektóre bloki niezamieszkane.

Eisenhüttenstadt



Kilkaset metrów dalej zaczyna się charakterystyczna architektura. Dawno nie byłem w Nowej Hucie ale wydaje mi się, że ta niemiecka wersja jest lepiej utrzymana.








Kręcę się po mieście. Z wielu miejsc widać kominy huty. Centrum miasta to ostoja DDR. Szybko odnajduję słynną mozaikę Waltera Womacka.

Eisenhüttenstadt. Mozaika Waltera Womacka

Eisenhüttenstadt. Mozaika Waltera Womacka




Na koniec podjeżdżam jeszcze pod samą hutę. Nie znam się na hutnictwie ale trochę industrial w starym stylu. Lokalizacja też nie do końca trafiona . Ani tu złóż rudy ani węgla kamiennego...


Drogę powrotną nieco zmieniłem. Do Polski wjechałem przed Gubinem w okolicach Żytowania skąd do Kaniowa urządziłem sobie skrót leśną drogą . Na grawelowym odcinku odpadła mi latarka i nawigacja. Uchwyty nie wytrzymały, Wszystkie do przeróbek.


Dojazd do domu znanymi drogami przez Lubsko , Jasień.

GALERIA