Na ferie dzięki super ofercie Easyjet poleciałem z rodzina na krótką wycieczkę do Rzymu. Przygotowując się do wyjazdu pomyślałem też o jakimś rowerowym akcencie turystycznym. Przez internet znalazłem firmę
Obike , która jest operatorem rowerów miejskich w Rzymie i kilku innych miastach Europy. Już dużo wcześniej chciałem spróbować takiego rodzaju transportu ale zawsze coś było nie po drodze. Pobrałem stosowną aplikacje na telefon, zasiliłem swoje konto kwotą 20 zł , poczytałem faq , spakowałem mini pompkę rowerową i kurtkę przeciwdeszczową.
 |
Strona główna aplikacji |
Po przylocie na miejsce przemieszczając się po mieście rozglądałem się za charakterystycznymi pomarańczowo srebrnymi pojazdami. Pomocny jest w tym lokalizator rowerów w aplikacji Obike.
 |
Lokalizator rowerów |
Szybko znajduję pierwszy rower a raczej jego zwłoki.
 |
Pierwszy znaleziony rower |
Cóż i tak bywa. Lokalizator pokazuje na dzielnicy jeszcze kilka sztuk. Wszystkie niestety w podobnym stanie.
 |
Obike w Rzymie |
 |
Obike w Rzymie |
Przy okazji zwiedzania atrakcji na starym mieście rozglądam się za jakimś sprawnym rowerem. Bliżej centrum jest ich znacznie więcej ale upolowanie kompletnego i sprawnego nie jest takie proste. W większości brakuje siodełek, błotników i osłon łańcucha. Słabo to wygląda...
Wracając popołudniu z marketu niedaleko mieszkania znalazłem jeden przewrócony okaz na trawniku za sklepem. Trochę zdemolowany, wyrwana blokada, krzywe koła, zrzucony łańcuch. Po założeniu łańcucha da się jechać. Schowałem go sobie za murkiem z zamiarem odbycia porannej wycieczki.
Rodzina lubi dłużej pospać, więc następnego dnia o świcie udaję się po przygotowanego Obika. Śladu po nim nie ma... Tego się w sumie spodziewałem. Lokalizatorem namierzyłem w pobliżu 2 sztuki ale zwłoki. Trudno przejdę się z rana po mieście. Idąc w kierunku Watykanu po drodze spotyka mnie niespodzianka - stoi "mój" obike , którego sobie naszykowałem. Komuś spadł łańcuch i już go zostawił. Założyłem łańcuch i z rogalem od ucha do ucha jadę. Większym rzęchem nigdy nie jechałem, koła krzywe, kierownica krzywa, łańcuch luźny co jakiś czas spada ale jedzie i to za free bo ma mechanizm blokady wyrwany. Na ulicach poranny szczyt. Się dzieje. Fantazja włoskich kierowców przyprawia o zawrót głowy. Teraz już wiem skąd się wzięło powiedzenie " ruch jak w Rzymie".

Zawijam oes po placu Św. Piotra i jadę w kierunku Koloseum rozglądając się oczywiście za sprawniejszym sprzętem. Nad Tybrem znajduję taki okaz. Wszystko działa, koła proste - wypas. Odblokowuję sprzęt aplikacją i dalej już jadę jak panisko.
 |
Zmiana sprzętu na sprawny. |
Tym rowerkiem zrobiłem sobie dwie 16-to kilometrowe wycieczki po mieście. Nawet mi tego płatnego obika nikt nie skubnął przez dzień cały. Fakt, że go sobie zostawiłem w dyskretnej wnęce przy stacji metra.
Co ciekawe, że mimo bujnej fantazji włoskich kierowców ani razu nie przytrafiła mi się jakaś niebezpieczna sytuacja na drodze. Szybko też , nabrałem włoskich nawyków . Jazda pod prąd, na zakazie czy czerwonym świetle stała się standardem a na Via del Corso takie numery na oczach żandarmerii nie powodowaly żadnej reakcji. Luz.
 |
Rzym. Forum Romanum |
 |
Koloseum |
 |
Rzym. Piazza di San Cosimato |
Wzdłuż Tybru biegnie ładna rowerówka. Jest niżej na wysokości lustra wody. Nie słychać tam zgiełku miasta. Korzysta z tej ciszy wielu rowerzystów i biegaczy.
 |
Rzym. Rowerówka nad Tybrem |
 |
Rzym. Rowerówka nad Tybrem |
Jadąc nią kilka km odkryłem ,że sportem narodowym współczesnych Rzymian jest wrzucanie obików do Tybru. Z wody wystawało tylko kilka a ile z nich pochłonęła toń rzeki nie wiadomo...
 |
Jeden z obików w Tybrze |
Podsumowując to fajna sprawa taki rower miejski pod warunkiem, że trafimy na sprawny egzemplarz. Można sobie ciekawie zwiedzić miejsce, w którym znaleźliśmy się bez własnego pojazdu. Niestety w Rzymie udogodnienie w postaci możliwości pozostawiania roweru w dowolnym miejscu wraz z jakimiś specyficznymi cechami społeczeństwa stała się przyczyną zapaści idei roweru miejskiego. Rowery są w opłakanym stanie technicznym i porozrzucane po całym mieście. Co ciekawe w trakcie pobytu mimo , że nie było specjalnie zimno nie widziałem nikogo jadącego na takim rowerze. Koszt dwóch wycieczek to 10.70 zł i 6,42 zł
GALERIA