W ostatni dzień zapisałem się na listę startową. Taka impreza na miejscu i w niej nie wystartować... Zwłaszcza , że udział w " Pięknym Wschodzie " poszedł bardzo dobrze.
 |
Trasa maratonu. 511 km |
Na
miejsce startu do Niesulic przyjechałem późnym popołudniem w dniu
poprzedzającym maraton. Logowanie, odprawa techniczna , obiad fundnięty przez organizatora.
Wieczór upłynął spokojnie na kolarskich rozmowach przy piwku. Wielu uczestników kojarzę z Pięknego Wschodu.
O
23.00 kładę się spać w namiocie. Z racji dobrej pogody na campingu
gwarno. Młodzieżówka daje czadu do czwartej rano. Lekki reisefieber
budzi mnie już przed 6.00
Śniadanie, ostatnie pakowanie, gimnastyka.
Na starcie tłok i lekkie zamieszanie. Organizatorzy w wojskowy sposób utrzymują dyscyplinę. Dostaję GPSa , szybka fotka i o 8.35 start.
Pierwsze
kilometry bardzo spokojnie dla dobrej rozgrzewki. Od Świebodzina
wskakuję już na swoje tempo. Trochę ja wyprzedzam trochę mnie
wyprzedzają... Do PK1 w Kożuchowie poszło lekko. Tam tylko karta, woda ,
talerz ciepłej zupy i lecę dalej swoim tempem.
 |
PK 1 Kożuchów |
Po drodze powoli dogoniłem
2 uczestników maratonu Jarka i Tomka. Mamy podobne tempo , współpraca
dobrze idzie więc kilometry nawijamy bardzo szybko. Słonce smaży. W
Trzebieniu robimy krótki odpoczynek na Orlenie. Zaraz później chwila pauzy na
PK2 w Dąbrowie Bolesławieckiej. Tylko karta, picie, puszka pepsi i
dalej.
 |
PK 2 Dąbrowa Bolesławiecka |
Po drodze do Złotoryi objazd mostu w Iwinach. Kombinujemy
ominąć go rowerówką ale lokales jadący z Iwin nie potrafi powiedzieć czy rowerem
się przejedzie czy nie tak więc jazda zgodnie z objazdem. W Złotoryi nasza
trasa krzyżuje się z lokalnym wyścigiem kolarskim. Tam krótki popas pod
sklepem i o godz 17.30 w lekkim deszczu dojeżdżamy do PK 3 w
Kaczorowie.
 |
PK 3 Kaczorów |
Dalej już zaczynają się górki.
Przełęcz Kowarska daje wycisk. O zmierzchu stajemy na PK4 w Karpaczu.
 |
PK 4 Karpacz |
Tutaj
dłuższy popas. Przebieram się w cieplejsze ciuchy i nasze trio rusza na
nocną wspinaczkę przez góry. Najbardziej mnie zmęczył podjazd z Piechowic do Szklarskiej Poręby górnej jakąś boczną drogą. Zjazd do Świeradowa silnie
wyziębiający. Na Orlenie robimy przerwę na ciepłą herbatkę. Tam miła
nocna pogawędka z załogą karetki pogotowia.
Ubieram coś jeszcze na
siebie i dalej w drogę. Widać ślady wieczornej nawałnicy. Gdzieś po
drodze mijamy wracających imprezowiczów. Widzimy damskiego boksera
okładającego parasolem swoją partnerkę. Zgłaszamy to zdarzenie patrolowi
policji, który zatrzymał się aby poinformować mnie ,że sikanie na
transformator grozi porażeniem...
Bez jakiegoś silnego nocnego kryzysu sennego przed 4.00 dojeżdżamy do PK 5 w Kościelnikach Górnych.
 |
PK 5 Kościelniki Górne |
Zjadamy ciepły posiłek i chwila odpoczynku. Do naszego trio dołącza kolega Krzysiek.
O wschodzie słońca ruszamy na kolejny etap z PK 6 w Iłowej.
Na nim
we własnym zakresie wcinamy coś ciepłego i dalej na północ do Krosna
Odrzańskiego. W Lubsku krótkie spotkanie z rodziną. Mimo dosyć wczesnej pory jak na niedzielę przyszli mi pokibicować.
W południe upał, zmęczenie , ból dupska i nadgarstków zaczyna
dokuczać. W Dychowie w przydrożnym sklepie robimy krótką gastro-przerwę .
Lody smakują wyśmienicie.
 |
Gastro pauza w Dychowie |
 |
PK 7 Krosno Odrzańskie |
Po PK7 w Krośnie wszyscy jesteśmy już nieźle
zmachani. Jest gorąco. Termometr pokazuje 35C.
W Świebodzinie na stacji
benzynowej tylko uzupełniamy picie i do mety. Przed samą metą zaczyna
padać zbawienny letni deszcz.
Na metę przybywamy w limicie czasu na
zadowalającej pozycji. Medal, dyplom, pamiątkowe foto.
Po toalecie
spotykamy się na obiadku . Po nim od razu powrót do domu.
GALERIA